Z osławienia przykładnego życia i zachowania ścisłego reguły, bardzo się czart tem rozdrażnił i heretycką nienawiścią poczon się miotać na sławę naszego zakonu; bo jeden mieszczanin możny, przezwiskiem Red [Krzysztof Ridt, Ried], będąc jako głową heretyków inszych, wielką nienawiścią zapalony przeciwko nam, gdzie mógł, nie tylko przed heretykami, ale też i przed katolikami bardzo zelżywemi słowy złorzeczoł. A mając kamienicę bardzo przyległą naszemu klasztorowi, która ta była, co jest na rogu rynku [klasztor benedyktynek znajdował się w obecnym Pałacu Górków], przeciwko drzwiom naszego kościoła, starał się ją zamienić za inszą, dla tej przyczyny, aby nie słyszał śpiewania w naszem kościele.
I mawiał często: "bodajbym pirwy zdech niż usłyszę te wilczyce wyjąc" - tak panny zakonne nazywał. Prędko potem, wracając z jarmarku z Torunia, bo był kupcem, przed samem Poznaniem w lesie nagle umarł. Przywieziono go zmarłego do domu; namniej o tem nie pomyślał, aby jego złość i bluźnierstwa przyczyną śmierci jego była. W rok potem jachała czeladź jego, także z Torunia, z jarmarku. Alić na tem miejscu, kędy umarł, uźreli srogiego wilka, który ich poczon gonić. Porwali się do broni i do rusznic nań. Aż on zawołał za niemi: "Stójcie, jam jest nieszczęśny pan wasz, Red, którym na tem miejscu tak rok nagle zdechł, jako sobie życzył pierwy, niźli bym usłyszał zakonnice śpiewając, które żem zwał wilczycami. Za to, w tej postaci, aż do dnia sądnego chodzić będę, gdyżem jest wiecznie potępiony".
To wyrzekłszy zniknon a oni, przyjachawszy do Poznania, żenie jego i synowi powiedzieli i przed inszemi nie tając, za prawdę twierdzieli, co widzieli i słyszeli. Czego jem heretycy powiadać zakazowali, jednak się ich kilka nawróciło do wiary katolickiej. Żena jego i syna zraz poczeni bardzo dobrze wspominać nasze siostry i jałmużną ich obsełać.
Cyt. za: Kroniki Benedyktynek Poznańskich, Opracowanie: M.Borkowska, W.Karkucińska, J. Wiesiołowski, Poznań 2001, s. 38-39.
Od redakcji: Sprowadzone z Chełmna siostry benedyktynki osiadły w Poznaniu w 1608 roku, ich klasztor pod wezwaniem Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny znajdował się w Pałacu Górków na rogu obecnej ul. Świętosławskiej i Wodnej. W 1835 r. władze pruskie dokonały kasaty zakonu i przejęły klasztor, ostatnia poznańska benedyktynka zmarła w roku 1857.