związanymi ze śmiercią Ojca Świętego Jana Pawła II.
Jednak, aby to zrobić muszę cofnąć się kilka lat wcześniej. Nie były to dla mnie dobre dni, cały czas problemy – umierają najbliżsi mi ludzie. Pomimo chęci akceptacji życia, choroby i śmierci nie potrafiłam zaufać Bogu. I choć mówiłam, że oddaję swoje życie Bogu to jednak cały czas pozostawało pewne … ale.
Niesamowity strach, który paraliżował. Strach przed każdym dniem, przed chorobą, przed śmiercią, przed niewiadomym. Wiedziałam, że brak mi wiary, nadziei i miłości tak głębokiej, abym mogła w pełni zaufać Panu. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Choć znałam lekarstwo na moją chorobę, to jednak nic nie skutkowało.
Wierzę, że dzięki Ojcu Świętemu, dzięki Jego wstawiennictwu u Boga pokonałam po kilku latach mój lęk. Czuję się wolna od strachu i ufając Bogu zaczynam każdy nowy dzień.
Dla mnie to więcej niż cud.