Wanda Półtawska urodziła się 2 listopada 1921 roku w Lublinie. W czasie wojny należała do Szarych Szeregów, za co w 1941 roku została aresztowana i skazana na śmierć. Po pobycie w obozie w Ravensbrück, na początku maja 1945 roku, wróciła do kraju.
Z wykształcenia jest doktorem medycyny, specjalistą w dziedzinie psychiatrii.
Ma cztery córki, mąż, Andrzej, jest profesorem filozofii.
Pracę zawodową, od samego początku godziła z pracą w Poradniach Młodzieżowych i Małżeńskich. Od 1955 roku prowadzi wykłady na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, a od 1967 roku przez ponad 30 lat była dyrektorem Instytutu Teologii Rodziny, założonego przez bp. Karola Wojtyłę. W latach 1981 do 1984 wykładała w Instytucie Jana Pawła II przy Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie. Od 1983 roku jest członkiem Papieskiej Rady Rodziny i Papieskiej Akademii "Pro Vita" ("W obronie życia"), oraz innych organizacji i stowarzyszeń, takich jak Unia Pisarzy Medyków, czy Stowarzyszenie Dziennikarzy Katolickich. Została odznaczona medalem Pro Ecclesia et Pontefice "za zasługi dla Kościoła i papieża", jak również Złotą Odznaką "za pracę dla miasta Krakowa".
Jest autorką wielu publikacji, zarówno naukowych, jak i popularyzatorskich. Napisała m.in.: Przygotowanie do małżeństwa, Przed nami miłość?, Z prądem i pod prąd, Samo życie, I boję się snów, Stare rachunki.
W 1962 roku została cudownie uzdrowiona za przyczyną modlitwy Ojca Pio (jeszcze wtedy żyjącego). 17 listopada 1962 roku bp Karol Wojtyła napisał list do Ojca Pio z prośbą o modlitwę, za którą już 21 listopada mógł podziękować w kolejnym liście do kapucyna, bo... przed operacją chirurgiczną W. Półtawska niespodziewanie odzyskuje zdrowie.
Czas Bożego Narodzenia to szczególny moment zastanowienia nad tematyką rodzinną, nad sprawami dotyczącymi macierzyństwa, ojcostwa, jak również całego procesu dorastania do tak ważnych życiowych zadań. Tematyka podejmowana przez dr Półtawską, dotyczy szeroko pojętej tajemnicy ludzkiego życia - od samego jego początku, poprzez role, jakie pełnimy na poszczególnych etapach naszego życia, aż do momentu śmierci. Wsparta rozległą wiedzą z zakresu medycyny i psychologii, a ponadto obdarzona niezwykle bogatym życiowym doświadczeniem - dzieli się tym wszystkim, co dla wielu odbiorców okazuje się... życiowym odkryciem!
To człowiek, przez którego Bóg pokazuje nam, jak niezwykle - i w sposób bardzo widoczny - współdziała On sam we wszystkim, jeśli tylko człowiek jasno opowie się w swoich życiowych wyborach za prawami Bożymi i jeśli Jemu powierzy każdy wymiar i każde doświadczenie swojego życia.
To człowiek, przez którego doświadczenia Bogu spodobało się przypomnieć nam wszystkim, że "wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) oraz, że to również do nas - ludzi świeckich - Bóg mówi: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!" (Mk 16,15).
Wśród ludzi, którzy współcześnie poruszają nas świętością życia, odruchowo wymieniamy Ojca Świętego, bł. Matkę Teresę z Kalkuty, św. Ojca Pio. Nasze ciepłe uczucia biegną w ich kierunku: tych, którzy już cieszą się szczęściem nieba - prosimy o wstawiennictwo u Boga, a żyjący Papież jest naszym pokrzepieniem, znakiem od Boga - tu na ziemi. Osoby tak "wielkie", choć niezwykle bliskie naszym sercom, zdają się być niedoścignione dla nas w sposobie realizacji swego powołania, odległe od naszej świeckiej, zwyczajnej codzienności... Czy jednak tak jest naprawdę? Czy miejsca "wielkiej ewangelizacji", takie jak Rzym, Kalkuta, lub San Giovanni Rotondo, rzeczywiście muszą być nam tak odległe?
Doświadczenie życia Pani Wandy Półtawskiej - którym dzieli się z nami jako świadectwem działania mocy Bożej w jej życiu, ale i jako mądrością i wiedzą człowieka, będącą owocem ciągłego pragnienia służby Bogu - to dowód na to, jak bardzo blisko jesteśmy - my, Polacy, ale i każdy z nas z osobna - Rzymu, Kalkuty i San Giovanni Rotondo. Jest dla nas dowodem na to, że żyjąc tu i teraz możemy czerpać z tych "wielkich", a jednocześnie realizować to powołanie, które jest naszym powołaniem - dla każdego innym. Zapytana o to, czego ludzie żyjący w dzisiejszym świecie mogą nauczyć się od Ojca Pio, odpowiada: "Z pewnością mogą się nauczyć życia w obecności Boga. Dzisiaj ludzie często żyją tak, jakby Boga nie było, albo jakby był Kimś dalekim i mieszkał wysoko w niebie. Ojciec Pio przez swoje życie pokazał, że można żyć blisko Boga, że jego obecność jest realna dla nas samych i dla innych. Po prostu on każdego dnia ocierał się o Pana Boga."
...Jan Paweł II w encyklice Mulieris dignitatem pisze (rozdz. 11, s. 45):
"Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny" słowa te odnoszą się z pewnością do poczęcia Syna, który jest synem Najwyższego, zarazem jednak słowa te mogą oznaczać również odkrycie własnego kobiecego człowieczeństwa — "wielkie rzeczy uczynił mi" jest odkryciem całego tego bogactwa, całego osobowego zasobu kobiecości, całej odwiecznej oryginalności niewiasty takiej, jaką Bóg chciał: osoby dla niej samej, a która równocześnie odnajduje siebie "poprzez bezinteresowny dar z siebie samej" ... w Maryi Ewa odkrywa na nowo, jaka jest prawdziwa godność kobiecego człowieczeństwa. Odkrycie to winno stale docierać do serca każdej kobiety oraz kształtować jej powołanie i życie.
... Księga Rodzaju ukazuje kobietę jako istotę piękną, tak piękną, że Adam na jej widok wykrzyknął z podziwu — i to piękno kobiety decyduje o jej losie; można — w świetle historii ludzkości — dodać: jej złym i dobrym losie. Piękno ciała kobiety, ale nie tylko ciała — jej piękno od tamtej pierwszej chwili w raju do dziś stanowi czynnik, którego siła w jakże różny sposób wywołuje nieraz nieobliczalne skutki!
Już ta pierwsza scena w raju wskazuje na niebezpieczeństwo, jakie to piękno niesie dla Adama i dla całej ludzkości, bo to piękno Ewy zapanowało nad Adamem — i panuje do dziś. Urzeczony, niejako zniewolony tym urokiem Adam idzie za nią, nie patrząc na nic innego. Przedtem w posłuszeństwie jednoznacznie Bogu poddany tak, że szatan nawet nie próbował go kusić, teraz odrzuca to wszystko i daje się prowadzić Ewie.
A gdy Pan Bóg go woła, na swoje usprawiedliwienie mówi to jedno: "to ona, ona mi dała" — tak, jakby to samo już wystarczało: że ona jest tak piękna, że on po prostu nie potrafi się jej oprzeć. — I tak powstaje pierwsze zadanie każdej Ewy wobec Adama i wobec siebie samej: odpowiedzialność za to, żeby nie stała się źródłem grzechu, krzywdy.
Ale Ewa w raju ujawnia bezmyślność, powierzchowność, ciekawość, która powoduje, że słucha szatana — podatna na te szepty, które jej pochlebiają, gotowa pójść za tym, kto jej pokazuje coś atrakcyjnego, bez głębszej refleksji nad skutkami.
Dalsza historia ludzkości ukazuje tysiące kobiet, które dały się uwieść szatanowi bez oglądania się na to, co z tego wyniknie. Ewa oczywiście wie, że istnieje Bóg, zna jego zakaz, a jednak robi inaczej — wtedy i do dziś!
...I byłaby ludzkość poddana całkowicie mocy szatana, gdyby nie inna kobieta... dziewczyna z Nazaretu, którą sobie wybrał i upodobał Bóg sam, a która, także piękna, inaczej realizuje siebie.
Bez wahania wypowiada Bogu swoje "fiat" i staje się matką Boga. Dwie skrajne, przeciwstawne postawy — dwa bieguny kobiecości — Ewa i Maryja. Bezmyślność i nieposłuszeństwo Ewy i bezwzględne zaufanie Bogu i posłuszeństwo Maryi.
Dwa bieguny, które odnaleźć można w każdej kobiecie — i los każdej zależy od tego, co w niej przeważy, za czym pójdzie...
Wspólne obu tym kobietom jest macierzyństwo — i dlatego ono staje się najbezpieczniejszym sposobem życia kobiety, bo macierzyństwo zwraca Ewę Bogu; w istocie bowiem macierzyństwa leży współdziałanie z samym Bogiem; i gdy Ewa przyjmuje dar od Boga i nosi w sobie Boże dziecko (każdy człowiek jest Bożym dzieckiem), to wraca do postawy posłuszeństwa — przybliża się do postawy dziewczyny z Nazaretu, która skłaniając główkę mówi: "niech mi się stanie"... I to jest niejako najgłębsze dno kobiecości: zdolność do macierzyństwa. Choć więc nie każda ma możność zrealizowania macierzyństwa fizycznie, to jednak każda może rozwinąć w sobie dojrzałą postawę matki, serdeczną troską obejmującej całą ludzkość.
A więc na pytanie: "Kim jesteś, Ewo?" najprawdziwsza odpowiedź brzmi: jest matką.
Boży plan wobec kobiety krystalizuje się w tej potencjalnej zdolności stania się matką — genitrix — rodzicielką; ale to jej przeznaczenie do wielkiej sprawy "stania się naczyniem łaski pełnym", gdy w niej zadziała Duch Święty, nie od razu dochodzi do świadomości Ewy — szczególnie młodej dziewczyny, zwłaszcza, że szatan, który był, jest i będzie, dziś także podsuwa jej inne perspektywy. Kobieta musi sama dla siebie odkryć się w tej od Boga danej roli. Zanim się to dokona, Ewa nie wie, kim jest — zwłaszcza Ewa obecnego czasu.
Ewa patrzy na Adama, który zgodnie z Bożym planem skierowany jest ku światu rzeczy, "czyniąc sobie ziemię poddaną" i podbijając niejako ten świat. Adam zdaje się sięgać nieba, szybując w przestworzach na różnego rodzaju maszynach, schodzi w głąb morza, pokonuje przestrzeń — i Ewa zazdrości mu i chce go naśladować za wszelką cenę, a w tym naśladowaniu macierzyństwo przeszkadza; i Ewa dziś, jak wtedy w raju, odrzuca Boga nie myśląc nawet o tym, goniąc za tym, co jej się spodoba.
Współczesnej Ewie brakuje kontemplacji, chwili skupienia koniecznej dla pojęcia rzeczy najgłębszych — bez zatrzymania się, przemyślenia może w ogóle nie odnaleźć w sobie tego, co najcenniejsze — swej roli w realizacji stwórczej mocy Boga samego. Skłonna do skrajnych reakcji, łatwo angażuje się totalnie — idąc za czymś, nie zwraca uwagi na nic innego, choćby to było coś oczywistego.
Zafascynowana Adamem i ku niemu cała skierowana szuka sposobów opanowania go, zupełnie nie zastanawiając się nad sobą, nie szukając swego prawdziwego "ja", nie kieruje sobą, żyje na fali reakcji, impulsów nieopanowanego serca.
Los kobiety zależy także od tego, jakiego mężczyznę spotka — bo Ewa potrzebuje Adama do własnej akceptacji, odnajduje siebie dopiero w jego reakcji; i tu zaczyna się dramat Ewy, bo w tym pragnieniu podziwu ze strony Adama gotowa jest zgodzić się na wszystko, byleby on ją zaakceptował — bo ona nie umie być sama. Z istoty swojej skierowana do świata osób, jeżeli nie znajduje takich, którzy by ją zaakceptowali, pokochali, staje się swoją własną karykaturą. Bo Ewa rozkwita w pełni kobiecością wobec Adama i dla Adama — i dlatego jest wobec niego bezbronna. Choć ma nad nim władzę swego fascynującego go piękna, jednak idzie za nim tam, gdzie on chce i w danym momencie gotowa jest odrzucić wszystko inne, byleby on ją podziwiał.
Ale Adam współczesny — i zawsze, bo już Chrystus przestrzegał przed tym — Adam nie zawsze potrafi ją podziwiać; dużo łatwiej wyzwala się w nim reakcja nie podziwu, a pożądania — i bierze tę Ewę jak rzecz, a ona pozwala na to, bo pragnie być z nim, bo się boi samotności.
Jeśli jednak Adam potrafi naprawdę kochać bezinteresownie i potrafi podziwiać, kobieta rozwija się ku pełni — związana z mężem prawdziwą miłością staje się istotną pomocą dla Adama, dla którego pomocy została przecież stworzona.
Jeśli może mu się w pełni oddać, a on tego daru nie zmarnuje, nie przywłaszczy sobie, kobieta rozkwita — odnajduje siebie jak skarb, odnajduje swoją wartość i staje się pełna mocy, tej dziwnej mocy, która ją czyni zdolną do znoszenia wszelkich trudów. Ileż heroicznych czynów można znaleźć w życiu kobiet, które kochane i kochając, zdolne są do największych ofiar. To właśnie wtedy rozwija się to, co Jan Paweł II nazywa "geniuszem serca kobiety" — pełnia kobiecości zaakceptowanej przez mężczyznę!
Pani dr Wanda Półtawska przyjęła zaproszenie do odwiedzenia naszej parafii w ramach spotkań oratoryjnych, które odbędzie się w środę, 21 stycznia o godzinie 19.30 - Serdecznie zapraszamy!