Today is Tuesday, 8 October 2024
Lection
Gazeta parafialna

Family

Wychowuj mnie Mamo! Wychowuj mnie Tato!

Anna Kowalczyk

Każdy rodzic chce być dobrym rodzicem, chce dobrze wychowywać swoje dzieci, pragnie ich szczęścia. Takie są przynajmniej założenia, którymi kieruje się każda matka i każdy ojciec.

Dlaczego więc coraz mniej jest tych, którzy twierdzą, iż "dzisiejsza młodzież" jest wspaniała? Dlaczego nauczyciele z ogromnym niepokojem patrzą na kolejne pokolenia "coraz trudniejszej młodzieży"? Dlaczego sami rodzice gotowi są przyznać, że "kiedyś tak nie było", "to było nie do pomyślenia"?

Mawiamy, że świat się zmienia, że dziś jest więcej zagrożeń, niebezpieczeństw czyhających na młodych. Pewnie jest w tym stwierdzeniu dużo prawdy, lecz czy zgoda na zło, przyjęcie rzeczywistości za taką i uznanie swojej bezradności może być dla nas usprawiedliwieniem?

"Nie poznaję mojego syna/córki", "proszę mi powiedzieć, co robić- syn/córka zupełnie nas (rodziców) ignorują, nie mamy na niego/nią żadnego wpływu!"- nierzadko takie i podobne słowa słyszą nauczyciele od rodziców swoich podopiecznych... "Co robić?"- pyta rodzic dziecka zarówno kilku jak i kilkunastoletniego, pyta rodzic, który mógłby niejednokrotnie tych problemów uniknąć, zadając sobie to pytanie od najwcześniejszych lat dziecka, które nierzadko już wtedy próbuje być domowym tyranem! Trzeba jednak podkreślić fakt, że pyta o to rodzic, który ma odwagę podjąć problem i chce dziecku pomóc, nawet jeśli jest późno, to zwykle w jakimś stopniu pomoc jest możliwa.

Wszyscy wiemy, że odpowiedzialne wychowanie to bardzo trudny i złożony proces. Pragnieniem mądrego rodzica jest to, aby dziecko było dobrym człowiekiem, aby poczucie odpowiedzialności za życie i wszystkie jego sprawy było podstawą jego osobowości. Takie są nasze życzenia. Często jednak pod wątpliwość poddawana jest kwestia elementarna: kto za wychowanie powinien ponosić odpowiedzialność? Myślę, ze nikt z Państwa tego pytania nie zadaje, traktując rzecz za sprawę oczywistą. Wierzę w to, że nie macie Państwo wątpliwości, co do tego, że pierwszymi i najważniejszymi wychowawcami dziecka są jego rodzice, a zadaniem szkoły jest wspieranie rodziców w tym trudnym zadaniu... Nauczyciele bez zaangażowania rodziców są bezradni! Tragedia dzieje się wtedy, kiedy rodzice stanowczo twierdzą, iż wychowaniem ich pociech powinna zająć się szkoła (a jest takich niemało!!!).

rys. Zbigniew Jujka

Zbyt często (szkoda, że takie zdarzenia w ogóle mają miejsce) rodzic dowiaduje się o problemach swojej pociechy od nauczycieli! Dziwne to zjawisko, bo nauczyciel widzi ich dziecko średnio zaledwie dwa razy w tygodniu! Z czego wynika tak powszechna nieznajomość dzieci przez ich rodziców? Zupełny brak więzi? Brak czasu?

Rozpoczyna się czas wakacji, czas, w którym dzieci i młodzież spędzają większość czasu w gronie rówieśników. Nie spuszczajmy czujnego oka z naszych pociech, choćby były już bardzo samodzielne! Nie sposób wyliczyć zagrożeń czyhających tuż za rogiem... a bardzo niebezpieczne może okazać się myślenie rodzica: "to na pewno nie dotyczy mojej córki/syna"! Różnego typu uzależnienia: narkotyki, papierosy i czasem alkohol- to te, na które najczęściej zwrócona powinna być uwaga opiekunów... a warto dorzucić do tego zagadnienia również uzależnienia komputerowe: internet, gry, itp. Może odległy jest dla nas temat sekt i grup satanistycznych, ale oby nikt z rodziców nie musiał przeżyć ogromnego zdziwienia zmianami, jakie spokojna pociecha zacznie nagle w otoczeniu wprowadzać! Bądźmy bardzo czujni! Niech: "WYCHODZĘ!" nie będzie nigdy dla rodzica wystarczającą informacją o formie spędzania wolnego czasu przez dziecko. Niech stwierdzenia typu: "nie ufacie mi?!" rzucane pod adresem rodziców nie będą straszakiem czy nawet szantażem, pod którym należy się ugiąć w imię błędnie pojmowanego zaufania.

Przypadkiem w sklepie usłyszałam rozmowę dwóch pań i zwierzenie jednej: "Codziennie rano z duszą na ramieniu biegnę do pokoju mojego syna, żeby sprawdzić czy wrócił...!" Czy można pozwolić sobie na bycie tzw. "w porządku matką" wystawiając syna na wszelkie możliwe niebezpieczeństwa, zważywszy na to, że będąc w grupie ten- skądinąd godny wszelkiego zaufania- syn z pewnością nie zechce przeciwstawić się pomysłom rówieśników!? Każde dziecko chce być prawdziwie kochane. Prawdziwa miłość musi wymagać! Jeśli dziecko wie (niezależnie od wieku), że nasze decyzje wypływają z miłości, z troski o jego dobro - to na pewno nie będzie miało żalu, a z czasem taki rodzic usłyszy słowa wdzięczności!

Bycie razem, wspólne spędzanie czasu z dziećmi, okazywanie im w ten sposób zainteresowania to często nieartykułowane wprost pragnienie na dnie serca młodej osoby. Jeśli dzieci wyrywają się z domu i mówią, ze wolą wyjść- to może ostatni dzwonek, aby popracować nad przejściem zarośniętych ścieżek rodzinnych. Nie trzeba przecież odległych, kosztownych wspólnych wczasów po to, by rodzinka mogła z sobą pobyć- nie tylko w rozmowach o problemach codzienności, ale i z dala od nich... Każdy potrzebuje takiej chwili, w której najbliżsi są rzeczywiście namacalnie bliscy: chwili, by pojechać na wspólną rowerową wycieczkę, urządzić wyprawę nad pobliskie jezioro, pogadać przy wieczornym "grillu", w końcu takiej, by ojciec bez pośpiechu pograł w piłę z synem... Przecież jeśli w życiu coś wpływa na nas znacząco, to nie tyle słowa, co autentyczny przykład życia i to najważniejszych osób pod słońcem!

rys. Zbigniew Jujka

Ilustracje: Zbigniew Jujka, w: Karol Meissner OSB, Bolesław Suszka, Nas dwoje i..., Poznań 1999.

Read 14772 times

25, (2) 2003 - Lato



Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri - Poznań