Ważność i potrzeba korzystania z dóbr kultury to sprawy przesądzone. Inaczej zgoła ma się rzecz z możliwościami. Obserwuje się rosnącą wciąż pauperyzację większości społeczeństwa. W trudnych czasach kultura zawsze jest spychana "na tyły", choć to ona właśnie kształtuje postawy, uczy szacunku do historii, tworzy tożsamość narodu, otwiera oczy na świat. Właśnie zdobycze kultury są tym, co po nas zostaje.
Cóż z tego, skoro wciąż poszerza się krąg ludzi, których nie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb fizycznych? Kto, nie mając co włożyć do garnka, myśli o kupieniu dziecku biletu do teatru?
Ludzie dobrej woli spieszą z pomocą, wrzucając datki do przykościelnych puszek, kupując świece, organizując zbiórki odzieży i żywności. Organizacje charytatywne, jak "Caritas" gromadzą i rozdzielają otrzymywane dary, prowadząc stołówki i punkty dożywiania.
Nie samym jednak chlebem żyje człowiek... Oprócz potrzeb ciała istnieją i potrzeby ducha. Caritas, działający przy naszej parafii podjął - za pełną akceptacją i poparciem ks. proboszcza Sławomira Ratajczaka - niecodzienną i nowatorską inicjatywę: postanowiono - obok rutynowych form pomocy - udostępnić dzieciom rodzin podopiecznych uczestniczenie w. życiu kulturalnym. Motywy tej decyzji były oczywiste: wszystkie dzieci mają równe prawa w dostępie do kultury.
Podjęłam się realizacji tego zadania. Będąc pracownikiem szkoły muzycznej dawno już wyobrażałam sobie, jakby to pięknie było, gdyby te nasze "osiedlowe" dzieci od czasu do czasu w atrakcyjny sposób spędziły czas wolny. Nie wiedziałam jednak, że "w opiekę" wezmę akurat te, których rodzice z wielkim trudem wiążą przysłowiowy koniec z końcem.
Nie łudziłam się, że będzie mi łatwo. Przecież placówki kulturalne zarabiają na sprzedaży biletów. To co? Dadzą za darmo? Z jakiej racji? Przedstawiając sprawę w imieniu Caritas spotkałam się jednak ze zrozumieniem i życzliwością. Dzięki naszym staraniom tuż przed świętami Bożego Narodzenia dzieci były w Teatrze Animacji na "Kopciuszku" a później w Zespole Szkół Muzycznych na Koncercie Karnawałowym oraz na występie "Poznańskich Słowików" pod batutą maestro Stefana Stuligrosza. Inną grupę dzieci zaproszono do Teatru Muzycznego na "Dziadka do orzechów".
W lutym młodzież otrzyma bilety wolnego wstępu na "Tęczowy koncert" Pro Sinfoniki Filharmonii Poznańskiej. Uzyskaliśmy także obietnicę wpuszczenia kolejnej grupy dzieci na próbę generalną w marcu.
Kilka osobistych refleksji: idąc do rodzin przy ul. Opolskiej zastanawiałam się, jak zareagują na nasze propozycje. Wychodziłam wzruszona, bo przyjmowano mnie serdecznie, z radością. Okazało się, że każdy chciałby pójść na koncert lub do teatru. Ale... problem, który się wyłonił, powinien unaocznić Czytelnikom dramatyzm sytuacji wielu rodzin. W domu nie było na chleb, a więc tym bardziej na tramwaj czy autobus. Trzeba więc było jakoś temu zaradzić.
Cieszy, że nasza parafia podjęła i realizuje z powodzeniem szlachetną misję poszerzania umysłowych horyzontów tym, których niezawiniona bieda spycha na peryferie bytowania. A zwłaszcza dzieciom. Zrealizowanie naszych zamiarów nie byłoby jednak możliwe bez przychylności kierownictw placówek kulturalnych Poznania, którym w tym miejscu gorąco dziękujemy.