Ksiądz Kardynał Adam Kozłowiecki skończył w tym roku 90 lat. Ten polski misjonarz - jezuita już od 55 lat jest świadkiem Jezusa Chrystusa w Zambii, położonej w środkowej Afryce. Niezwykle żywotny, bezpośredni i pełen humoru, wytrwale pełni posługę misyjną na Czarnym Lądzie. Moja przyjaźń z Księdzem Kardynałem trwa już 44 lata. Myślę, że mogę tak nazwać naszą korespondencyjną znajomość. Jako 13-letnia dziewczynka przeczytałam w "Przewodniku Katolickim" list ówczesnego Biskupa Kozłowieckiego o pracy misyjnej w Afryce oraz zamieszczony tam adres misji. Od tej pory dzielę się z nim swymi radościami i smutkami, czytam kilkakrotnie jego listy, oraz modlę się w jego intencji. Na prezent ślubny otrzymałam książkę, której jest autorem, od jego seminaryjnego kolegi ks. Dudziaka. Ksiądz ten wiele opowiadał nam o nim m. in. to, że nazywano go "Małym Adasiem". Książka nosi tytuł "Ucisk i strapienie". Jej podtytuł brzmi "Pamiętnik więźnia 1939-1945" a motto "Spadły na mnie ucisk i strapienie". Zawiera przejmujący opis strasznych warunków życia więźniów, których los wówczas dzielił, najpierw w Oświęcimiu a potem w Dachau. Ks. Adam został uwięziony, gdy miał 28 lat. Tegoroczne 90-te urodziny są wspaniałą okazją, aby poznać nieco bliżej tego niezwykłego człowieka i wspaniałego misjonarza.
Urodził się 1.04.1911 roku w obecnej archidiecezji przemyskiej. Do szkoły uczęszczał w Chyrowie, potem w Krakowie a w końcu ukończył gimnazjum im. św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Chciał zostać jezuitą, mimo że nie podobało się to jego ojcu. W wieku 18 lat Adam zrzekł się wszystkich praw majątkowych i spadkowych na rzecz swoich braci i wstąpił do Zakonu Jezuitów. Studiował w Krakowie, Lwowie i Lublinie, gdzie w 1937 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Do czasu wybuchu II wojny światowej pracował z młodzieżą w Chyrowie. Został aresztowany przez gestapo 10.11.1939 roku i osadzony w więzieniu w Krakowie przy ul. Montelupich a potem w Wiśniczu. Od 26.06.1940 roku był więźniem obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i w Dachau. Ten ostatni został wyzwolony 29.04 1945r. i wtedy po 5 latach i 5 miesiącach uwięzienia ks. Kozłowiecki odzyskał wolność. Wkrótce wyjechał do Rzymu, gdzie otrzymał propozycję od przełożonych zakonu, by udać się do Rodezji Północnej (obecnej Zambii). Odpowiedział pozytywnie, choć marzył o powrocie do Polski. Wiosną 1946 roku rozpoczął pracę apostolską na Polskiej Misji w Afryce. Początkowo uczył się języka angielskiego i jednego z 80 języków miejscowych, spełniając jednocześnie różnoraką działalność misyjną. Sakrę biskupią otrzymał 11.09.1955 r. a 25.04.1959 r. został mianowany przez papieża Jana XXIII pierwszym arcybiskupem i metropolitą Lusaki, a więc najwyższym dostojnikiem Kościoła zambijskiego. Jako Arcybiskup angażował się w różnoraką działalność Kościoła. Brał udział w Soborze Watykańskim II. Po uzyskaniu przez Zambię niepodległości zgodnie z nauką soborową wyraził wolę przekazania stolicy arcybiskupiej rodzimemu kapłanowi. Jego rezygnacja została przyjęta dopiero po 5 latach w 1969r. Wtedy abp. Kozłowiecki podjął pracę misyjną w Chingombe, misji położonej w trudno dostępnym terenie, która w porze deszczowej bywa całkiem odcięta od świata. 21.02.1998 r. papież Jan Paweł II wyniósł go do godności kardynalskiej. Obecnie Ksiądz Kardynał jest wikariuszem na misji Mpunde położonej w buszu 300 km od Lusaki, gdzie pełni codzienną posługę misjonarską.
Zambia, kraj odległy i egzotyczny, w którym Kardynał Kozłowiecki już ponad pół wieku służy Bogu i ludziom, często najuboższym, stała się jego drugą ojczyzną. Kraj ten Stwórca obdarował cudowną florą i fauną, wielu rzekami i jeziorami oraz wspaniałym wodospadem Wiktorii, który nazwany został siódmym cudem świata. Jednocześnie w kraju tym powszechne jest niedożywienie a często głód. Jest tam gorący klimat podrównikowy, temperatura zawsze jest dodatnia. Obecnie w Zambii pracuje ponad 300 polskich misjonarzy i misjonarek, którzy z wielką gorliwością i samozaparciem podejmują dzieło ewangelizacji.