Dzi¶ jest Czwartek, 28 marca 2024
Czytania
Gazeta parafialna

Nasi podró¿uj±

¦piewamy Ojcu ¦wiêtemu

Ks. Tomasz B³aszczyk C.Or.

Na pocz±tku by³o zaproszenie "Przyjed¼cie za¶piewaæ u nas w Pantheonie".

Pó¼niej go¶cina rzymskich filipinów, którzy zgodzili siê daæ nocleg w swoim Oratorium na Garbateli.

W koñcu za¶, po przezwyciê¿eniu wielu trudno¶ci i obni¿eniu kosztów do wielko¶ci pasuj±cej na studenck± kieszeñ - wyjechali¶my.

Zasadniczo pojecha³a nasza schola parafialna poszerzona o kilka importowanych g³osów (w sumie 17 osób). Podstawowym celem mia³ byæ wystêp w Pantheonie. W³a¶nie - mia³ byæ - bowiem ostatecznie zeszed³ on na plan dalszy i okaza³ siê wcale nie tak wa¿ny.

Po 28 godzinach jazdy dojechali¶my do Rzymu. Na miejscu po raz pierwszy (i nie ostatni) zderzyli¶my siê z w³osk± organizacj±. Okaza³o siê, ¿e z nami mieszka dodatkowe 5 osób i, niestety, nie dostaniemy trzech, lecz dwa pokoje.

Po pocz±tkowych k³opotach uda³o nam siê w koñcu wszystkim jako¶ umie¶ciæ i wyszli¶my do miasta... Tu czeka³a nas niespodzianka. Rzym bowiem by³ pusty. Zaczê³a siê bowiem najsro¿sza od lat zima, któr± Rzymianie nazywali znajomo brzmi±cym s³owem "arctico" i próbowali przeczekaæ, nie ruszaj±c siê z domów. Ta "arktyka" w styczniu trwa³a jeszcze przez piêæ dni i zapewni³a nam puste miasto. Nie by³oby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ¿e oznacza³o to spadek temperatury do +6 a nad ranem (o zgrozo!) +2 lub +1 stopnia (celcjusza oczywi¶cie). Co prawda Poznañ te¿ od paru lat nie widzia³ prawdziwej zimy, ale my i tak czuli¶my siê jak wiosn±. Uci±¿liwy by³ tylko deszczyk si±pi±cy przez pierwsze pó³tora dnia, ale có¿, nie ma rzeczy doskona³ych.

W¶ród normalnych zajêæ pielgrzymów w Rzymie czeka³y nas jeszcze dwa (a jak pó¼niej siê okaza³o cztery) koncerty. Poza Pantheonem w niedziele nasza schola mia³a równie¿ ¶piewaæ na zaproszenie kardyna³a Grocholewskiego w ko¶ciele ¦w. Stanis³awa (tzw. Polskim). Oraz w sobotê (a jak siê pó¼niej okaza³o i w niedzielê) w Chiesa Nuova - kolebce filipinów i ko¶ciele, który zbudowa³ i w którym spocz±³ ¶w. Filip. Równie¿ mieli¶my wej¶ciówki na audiencjê generaln± na ¶rodê w auli Paw³a VI.

Od tej audiencji wszystko siê zaczê³o.

Ks. Tomasz Grysa, który zaprosi³ nas do Rzymu i postara³ siê o wej¶ciówki dla nas, podpowiedzia³ nam, ¿e je¶li wszyscy siê "spr꿱" i podczas prezentacji grup za¶piewamy w miarê dobrze - to mamy szansê, ¿e po audiencji podejdziemy na chwilê do Ojca ¦wiêtego.

Zapowied¼ ta bardzo nas ucieszy³a. Wszyscy dwie kolêdy i "Gaude Mater" (z wyj±tkiem oczywi¶cie mnie) æwiczyli zapamiêtale i w dzieñ audiencji posz³ooo... niestety, tylko w eter. Wystêp naszej scholi sfilmowa³a bowiem Telewizja Watykañska i RaiUno, mo¿na go by³o te¿ us³yszeæ w radiu watykañskim (równie¿ w Polsce). Ale to, na czy nam najbardziej zale¿a³o - spotkanie z Ojcem ¦wiêtym by³o niemo¿liwe. Niestety, ks. pra³at Peszkowski i szko³a muzyczno-baletowa z Gdañska, która mia³a tañczyæ i ¶piewaæ podczas audiencji, a 2 godziny przed faktem dowiedzia³a siê, ¿e to niemo¿liwe - mieli pierwszeñstwo.

Ojciec Heymo roz³o¿y³ tylko rêce i powiedzia³:

- Jeste¶cie jeszcze 5 dni, zadzwoñcie wieczorem, mo¿e co¶ bêdzie...

Wieczorem bez wiêkszych nadziei zadzwoni³em do polskich sióstr w Watykanie. Jakie¿ by³o moje zdumienie, kiedy okaza³o siê, ¿e siostra dosta³a od bp. Dziwisza nastêpuj±c± kartkê:

" Schola - 17 osób z Poznania - ³adnie ¶piewaj±, maj± byæ na Mszy"

Siostra wyja¶ni³a mi, ¿e chodzi o porann± Mszê ¶w. Papiesk±, w której bierze udzia³ 30 osób. Jednak zastrzeg³a siê, ¿e musimy zadzwoniæ jeszcze raz ok. 22.00, bowiem dopiero wtedy przes±dza siê, czy bêdzie ta Msza, czy nie. Po otrzymaniu tej wiadomo¶ci grupa prawie zwariowa³a z rado¶ci i przejêcia. Niestety okaza³o siê ¿e bramy raju znów zatrzasnê³y siê nam przed nosem - ostateczna decyzja brzmia³a - Mszy ¶w. z ludem jutro nie bêdzie. Co prawda siostra pociesza³a nas, ¿e jeste¶my pierwsi w kolejce i zaraz jak Papie¿ bêdzie odprawia³ w ma³ej kaplicy, to... Mówi±c szczerze, niewiele nas to pocieszy³o; jednak tak jak kaza³a siostra, codziennie wieczorem dzwonili¶my i codziennie by³a ta sama odpowied¼ - "Mo¿e jutro...".

W sobotê dziêki uprzejmo¶ci ks. Tomasza Grysy (który pracuje w watykañskiej nuncjaturze) poszli¶my do ogrodów watykañskich. Po drodze zajrza³em jeszcze do sióstr. Niestety, znowu nic, chocia¿ kaza³y zadzwoniæ za godzinê. Po jakich¶ 20 minutach pobytu w ogrodach watykañskich zobaczyli¶my bia³y samochodzik pêdz±cy w naszym kierunku. Kiedy gwa³townie zatrzyma³ siê ko³o nas, my¶leli¶my, ¿e co¶ przeskrobali¶my, tymczasem wyskoczy³ z niego ojciec Heymo i tylko rzuci³:

- O 11.00 macie byæ u Papie¿a! Chce was pos³uchaæ.

Na nasze protesty, ¿e w ci±gu pó³ godziny nie zd±¿ymy siê przebraæ ani nawet dojechaæ do naszej kwatery, powiedzia³ tylko:

- Lepiej wej¶æ nieubranym, ni¿ nie wej¶æ wcale - i pojecha³...

Kiedy stawili¶my siê u niego po pó³ godzinie, wprowadzi³ nas do komnat papieskich. W specjalnym korytarzu czekali¶my na audiencjê. Okaza³o siê, ¿e poza nami bêd± jeszcze... cztery osoby. Jakie¿ by³o moje zdumienie, kiedy okaza³o siê, ¿e mijamy salê Klementyñsk±, gdzie zwykle odbywaj± siê audiencje, i... nastêpne 11 sal. Kiedy w koñcu stanêli¶my ojciec Heymo powiedzia³, ¿e w tej sali Papie¿ przyjmuje g³owy pañstw, dalej wchodz± tylko nuncjusze. Po 15 minutach nerwowego oczekiwania drzwi siê otworzy³y, wysz³a jaka¶ sko¶nooka postaæ (jak siê pó¼niej dowiedzieli¶my - by³ to nuncjusz Mongolii) i kazano nam wej¶æ. Okaza³o siê, ¿e Ojciec ¦wiêty by³ tu¿ za drzwiami, w niewielkim, jak na Watykan, pokoju. Z nastêpnej pó³ godziny niewiele pamiêtam. By³y wspólne zdjêcia, potem nasza schola ¶piewa³a Ojcu ¦wiêtemu (i z Nim) kolêdy. O ile dobrze widzia³em, przy "Lulaj¿e Jezuniu" trochê zaszkli³y Mu siê oczy. Kilka s³ów zamienionych z nami, ró¿aniec dla ka¿dego, od nas medal - pami±tka konsekracji naszego ko¶cio³a i zapewnienie, ¿e ka¿dego 16 pamiêtamy o Nim, jego b³ogos³awieñstwo dla nas i dla parafii... i ju¿ zacz±³ wychodziæ. Wtedy m³odzie¿ za¶piewa³a jeszcze jedn± kolêdê. O dziwo, Papie¿ wróci³ jeszcze, posta³ przy krze¶le i dopiero, gdy skoñczyli, powiedzia³ "Szczê¶æ Bo¿e" i wyszed³.

Okaza³o siê pó¼niej, ¿e zostali¶my przyjêci na audiencji pozaprotokolarnej - czyli w pewnym sensie byli¶my prywatnymi go¶æmi Jana Paw³a II. Czemu to zawdziêczamy? Na pewno du¿emu szczê¶ciu i modlitwie tych, którzy zostali. Jednak nie tylko. Zadecydowa³ ten jeden moment w auli Paw³a VI, kiedy us³ysza³ ich Ojciec ¦wiêty i zadecydowa³, ¿e chce us³yszeæ ich raz jeszcze. Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e ta audiencja zosta³a przez nich wy¶piewana. Na pewno by³a w tym praca i wysi³ek wszystkich chórzystów. Jednak jak kto¶ kiedy¶ powiedzia³: "Ka¿dy chór to tylko zbiór mniej lub bardziej uzdolnionych indywidualno¶ci, i to dopiero dyrygent czyni z niego instrument". Tak wiêc audiencjê tê zawdziêczali¶my równie¿ pani Bernadecie Artym, która ju¿ trzeci rok pracuje z m³odzie¿± tworz±c± schole i doprowadzi³a j± do poziomu wystarczaj±cego papie¿owi.

Nastêpne dni nie mog³y nas ju¿ niczym zaskoczyæ... po wystêpach w poniedzia³ek byli¶my jeszcze w katakumbach, gdzie mieli¶my Mszê ¶w. w krypcie, w której ¦w. Filip otrzyma³ stygmat Ducha ¦wiêtego. I ju¿ trzeba by³o wracaæ.


Przeczytano 13711 razy

18, (1) 2001 - ¦w. Józef



Copyright 2003-2024 © Kongregacja Oratorium ¦w. Filipa Neri i parafia pw. NMP Matki Ko¶cio³a w Poznaniu
stat4u
Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium ¦w. Filipa Neri - Poznañ