Aujourd'hui c'est vendredi, 29 mars 2024
Lecture
Gazeta parafialna

La littérature

Filipini w Hobittonie, czyli rzecz o Johnie Reuelu Ronaldzie Tolkienie.

Przemysław Matusik
Trzy pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym Tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden by wszystkimi rządzić, jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie.
(Tłum. Maria Skibniewska)

John Ronald Reuel Tolkien (1892 - 1973)

Któż nie zna dziś tych posępnych, fascynujących wersów, otwierających najpoczytniejszą, a według niektórych i najwybitniejszą powieść wieku XX: "Władcę Pierścieni" Johna Reuela Ronalda Tolkiena? Pierwszy tom tej epickiej opowieści ukazał się w roku 1954 w londyńskim wydawnictwie Allen and Unwin stając się od razu prawdziwym literackim wydarzeniem wśród anglosaskiej publiczności. Tolkiena zaczęto wydawać w wielotysięcznych nakładach, ba, jego książki stworzyły wręcz nowy gatunek powieściowy, literaturę "fantasy", wykorzystującą wielorakie inspiracje płynące z Tolkienowskiej mitologii. Dziś dodatkowych entuzjastów przysporzyła Tolkienowi także monumentalna ekranizacja "Władcy Pierścieni", choć na poklasku masowej publiczności z pewnością by temu arystokratycznemu duchowi nie zależało.

Pierwsze polskie wydanie "Władcy Pierścieni", w klasycznym już tłumaczeniu Marii Skibniewskiej, ukazało się w latach 1961-1963. Na wydanie następne trzeba było poczekać lat dwadzieścia, aż do 1981 roku. Czytana w ciemnych latach stanu wojennego saga Tolkiena o walce dobra ze złem nabierała szczególnego smaku i głębi. I chyba w tym tkwi odpowiedź na pytanie, dlaczego w czasie, gdy Zachód zalewany był coraz to nowymi wydaniami książek autora "Sillmarilionu", w PRL były one schowane pod sukno i trzeba było dopiero Solidarności, by doczekały się drugiego wydania. Z punktu widzenia komunistycznych rządców dusz musiały być one bowiem bardzo "nieprawomyślne": bez walki klas i odniesień do Związku Radzieckiego, odwołujące się za to do sił nadprzyrodzonych, w dodatku z przesłaniem o jasnych kryteriach dzielących dobro od zła, głoszące pochwałę cnoty i duchowej siły, szlachetniejącej i tryumfującej w konfrontacji z demonicznymi, wszechpotężnymi z pozoru władcami Imperium Ciemności, Mordoru. Po latach dowiedziałem się, że sam Tolkien nazwał "Władcę Pierścieni" - "powieścią katolicką". I rzeczywiście. Wielki mit Tolkienowski niesłychanie mocno osadzony jest w chrześcijańskiej wizji świata, w katolickiej etyce i antropologii. Nie może to dziwić, jeśli poznamy drogę życiową autora i rolę, jaką odegrał w niej pewien kapłan z angielskiej kongregacji oratorium.

Przyszły autor "Hobbita" przyszedł na świat w 1892 roku w Afryce południowej, gdzie jego ojciec pracował jako urzędnik brytyjskiej administracji kolonialnej. Afryka wszelako nie służyła małemu Ronaldowi i dlatego po kilku latach matka zabrawszy obu synów (Ronalda i młodszego Hillary'ego) wróciła Anglii. Tam dotarła do nich wieść o śmierci ojca. Na matkę, Mabel Tolkien spadł więc obowiązek wychowywania dwóch pełnych życia chłopców. Silna osobowość matki wycisnąć miała wyraźne piętno na ich życiu. Należąca do Kościoła anglikańskiego Mabel, zaczęła w pewnym momencie poszukiwać źródeł głębszej religijności. Te odnalazła w elitarnym, prężnym Kościele katolickim, na którego łono przeszła - wespół z synami - w 1900 roku. Była to bardzo trudna decyzja. Antykatolicyzm był przecież ważnym składnikiem anglikańskiej świadomości religijnej i angielskiej świadomości narodowej. Dla przeciętnego Anglika katolik był podejrzanym, bo zależnym od Watykanu "papistą", deformującym prawdziwą wiarę chrześcijańską i służącym bardziej interesom Kościoła niż angielskiej ojczyzny. Mógł też być ciemnym, nienawidzącym Anglików i cuchnącym whiskey Irlandczykiem, co też nie poprawiało reputacji tego wyznania. Warto wspomnieć, że w połowie XIX wieku dochodziło w Anglii do skierowanych przeciw katolikom tumultów, działały też specjalne organizacje, których zadaniem było zwalczanie katolicyzmu. Tak więc decyzja Mabel Tolkien nie była w najmniejszym stopniu podyktowana koniunkturą, była rozstrzygnięciem dojrzałym i w pełni świadomym. Była taką tym bardziej, że przejście na katolicyzm zostało stanowczo potępione przez rodzinę i wiązało się z wycofaniem wsparcia finansowego, jakiego jej i chłopcom dotąd udzielano.

O. Francis Morgan

W tej trudnej sytuacji rodzina Tolkienów musiała szukać oparcia gdzie indziej. Znalazła je w założonym przez Johna Henry Newmanna oratorium w Birmingham, prężnym ośrodku angielskiego katolicyzmu. Szczególnego wsparcia udzielał im energiczny ojciec Francis Morgan, który wywarł decydujący wpływ na formację duchową braci Tolkienów. Ponieważ z powodu braku środków Ronald musiał przerwać naukę w renomowanej Szkole Króla Edwarda, ojciec Francis umieścił go na jakiś czas, na czas potrzebny do zdobycia potrzebnych funduszy w działającej przy oratorium katolickiej Szkole św. Filipa. W 1904 roku John rzeczywiście zdobył upragnione stypendium, co pozwoliło mu powrócić do zakładu edukacyjnego Króla Edwarda. W tymże jednak roku zmarła Mabel Tolkien. Chłopcy - dwunastoletni Ronald i dziewięcioletni Hilary - zostali sami. Prawną nad nimi opiekę przejąl - decyzją matki - ojciec Francis, który doskonale wywiązał się z powierzonych mu obowiązków. Obaj Tolkienowie byli stałymi gośćmi w oratorium, regularnie służyli do mszy, formując swa głęboką, świadomą siebie katolicką pobożność. A ojciec Francis był dla nich prawdziwym autorytetem. Gdy w wieku 16 lat Ronald zakochał się bez pamięci w sąsiadce ze stancji, Edith Bratt, zdecydowany żenić się z nią natychmiast, to właśnie ojciec Francis wyperswadował mu to i nakłonił do odłożenia decyzji do uzyskania pełnoletniości. Zdrowy rozsądek nigdy nie stawał na przeszkodzie prawdziwej i dojrzałej miłości. I tak było w tym wypadku. W styczniu 1914 roku pod wpływem Ronalda Edith przeszła do Kościoła katolickiego, za co natychmiast została zmuszona do opuszczenia stancji, na której mieszkała. W 1915 roku Ronald ukończył z wyróżnieniem studia filologiczne w Oksfordzie. W roku następnym, 22 marca, wzięli ślub. Wkrótce potem Ronald wyruszył na wojnę w pułku strzelców z Lancashire. Z frontu we Francji wrócił jednak dość szybko ciężko chory na dziesiątkującą żołnierzy "gorączkę okopową". Na front już nie wrócił, zaś w 1917 roku przyszło na świat pierwsze z czterech dzieci Tolkienów, mały John Francis, nazwany tak na cześć ojca Morgana, który zresztą ochrzcił chłopca. Może i tkwiła w tym głębsza intencja: po latach pierworodny Tolkienów został katolickim kapłanem.

Ukształtowany w pogodnej atmosferze oratorium w Birmingham katolicyzm Tolkiena miał stanowić trwały, głęboki i podstawowy element jego duchowej sylwetki. Ten komponent wnosił on także do grona swych uniwersyteckich przyjaciół z Oksfordu, bo tam ostatecznie, po zakończonej wojnie i kilkuletnim pobycie w Leeds, osiadł na stałe jako uniwersytecki wykładowca. W Oksfordzie znalazł Tolkien godną siebie kompanię ludzi podobnych poglądów, zafascynowanych średniowieczną literaturą, świadomie kultywujących najlepsze tradycje chrześcijańskiego Zachodu. W towarzystwie Inklingów, bo tak nazwał się ten oksfordzki krąg Tolkiena, najwybitniejszą postacią - obok niego - był Clive Staples Lewis, jeden z największych pisarzy chrześcijańskich XX wieku, autor doskonale znanych "Opowieści z Narnii", skądinąd żarliwy anglikanin. Lewis był też pierwszym wnikliwym, ale i pełnym entuzjazmu krytykiem dzieł Tolkiena, najpierw "Hobbita" (1937), następnie "Władcy Pierścieni" i innych.

Te dzieła, których fragmenty odczytywał Tolkien w czasie wtorkowych porannych spotkań Inklingów w oksfordzkim pubie "Pod Orłem i Dziecięciem", zapewniły ich autorowi godne miejsce w literackim panteonie XX wieku. Czytając je, szukajmy nie tylko rozrywki, lecz i tkwiącej w nich głębokiej mądrości, treści, które z pewnością nas wewnętrznie ubogacą i zbudują. I pamiętajmy, jak wielką rolę w duchowej formacji ich autora odegrał o. Francis Morgan i filipińskie oratorium w Birningham.


Lectures 10224 fois

23, (2) 2002 - Boże Narodzenie



Copyright 2003-2024 © Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri i parafia pw. NMP Matki Kościoła w Poznaniu
stat4u
Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri - Poznań