Aujourd'hui c'est vendredi, 29 mars 2024
Lecture
Gazeta parafialna

Les variétés

Quo vadis - kolejne dzieło polskiej literatury na ekranie.

Jolanta Baszyńska

"Quo vadis" - kolejną powieść historyczną wydał Henryk Sienkiewicz w 1896 roku. Nie spodziewał się zapewne, że dzieło to rozsławi jego nazwisko na całym świecie, że powieść przetłumaczona zostanie na wiele języków, że przyniesie mu ona najwyższe światowe wyróżnienie - Nagrodę Nobla w 1905r.

Filmowcy wcześnie zainteresowali się utworem, powstało wiele ekranizacji zrealizowanych przez mniej lub bardziej zręcznych reżyserów. Czy dziwić się należy Jerzemu Kawalerowiczowi, że pragnął dać Polakom kolejna filmową wizję tej ciągle popularnej (poczytnej) powieści? Zapewne nie. Obserwujemy ostatnio w polskiej kinematografii pęd do przekładania na język filmowego obrazu głównych dzieł polskiej literatury. Stworzenie więc filmowego "Quo vadis" po "Ogniem i mieczem", "Panu Tadeuszu","Przedwiośniu" wydaje się być zrozumiałą konsekwencją tej tendencji, która zapewne utrzyma się tak długo - jak długo starczy materiału literackiego. Są nawet podejmowane próby powracania do sfilmowanych już wcześniej dzieł, czego przykładem są "Krzyżacy". Powieści Henryka Sienkiewicza szczególnie przyciągają uwagę reżyserów. Nie ma w tym nic dziwnego, potrafił on ożywić - jak mało kto - odległą przeszłość i wpleść w historyczną opowieść barwne i dramatyczne losy fikcyjnych bohaterów.

Czy film Jerzego Kawalerowicza jest wierny powieści? Czy przekonująco przybliża czasy Nerona, jego dwór, czasy prześladowań chrześcijan, czy wreszcie sugestywnie i udatnie przedstawia Rzym z jego pałacami, Koloseum?

Mimo widocznych wysiłków scenografów, zbudowania bardzo kosztownych makiet ich sztuczność, często widoczna "gołym okiem" np. w scenach pożaru Rzymu i ukazywaniu igrzysk, razi widza. Rekompensują te niedostatki sceny plenerowe np. przepiękny ogród Aula Plaucjusza oraz widoki z rezydencji Nerona w Cumae.

Film Jerzego Kawalerowicza jest wierną ekranizacją powieści. Dla wielu widzów to jego zaleta, dla niektórych krytyków - wada. Zarzucają reżyserowi, że zrobił film "na kolanach", że nie naznaczył go własną indywidualnością. Dość powszechna jest opinia, że filmowi brak tempa, dramatyzmu. Istotnie, początkowe sekwencje są dość statyczne. Mamy wrażenie przesuwania się przed oczyma żywych obrazów. Oczywiście, w miarę rozwoju akcji tempo zdarzeń jest bardziej dynamiczne, pojawiają się wstrząsające sceny okrutnej śmierci chrześcijan - rozszarpywanych przez lwy, krzyżowanych i palonych - lecz zachowujących w tych ostatnich chwilach swojego życia godność i wiarę. W tych scenach mocno zaakcentowana została hierarchia wartości w ludzkim życiu i trudne do zrozumienia okrucieństwo i nieczułość człowieka na cierpienia innych. Filmowy obraz przekazuje dosłownie przerażające wyrafinowanie w wymyślaniu tortur dla przeciwników i dlatego przerasta wyobraźnię czytelnika.

Jak wywiązali się ze swoich zadań aktorzy kreujący postaci - tak powszechnie znane z lektury - Nerona, Petroniusza, Chilona Chilonidesa, Winicjusza, Ursusa, Ligii, Poppei czy św. Piotra?

Bez wątpienia postacią wyróżniającą się w powieści i w filmie jest Petroniusz, którego gra Bogusław Linda. Petroniusz to postać historyczna, doskonale scharakteryzowana przez Tacyta w jego "Rocznikach". Henryk Sienkiewicz umiejętnie wykorzystał materiał źródłowy i stworzył postać człowieka inteligentnego, krytycznego i odważnego, utalentowanego mówcy, estety i arbitra elegancji. Bogusław Linda jest takim właśnie Petroniuszem, umiejącym grać trudną rolę na dworze Nerona. Jest prawdziwym epikurejczykiem, który potrafi pogodnie rozstać się z życiem. Linda tę postać zagrał powściągliwie i przekonująco.

Wyróżnić należy też rolę Michała Bajora jako kabotyńskiego Nerona, władcy próżnego i tchórzliwego. Przeszarżował on nieco tę rolę, ale stworzył postać wyrazistą. Równie wyrazista i sugestywna jest rola Jerzego Treli jako Chilona Chilonidesa, zagrana na sposób teatralny, bardzo ekspresyjnie. Przejmujące jest nawrócenie tego tchórza i intryganta pod wpływem bohaterstwa i szlachetności prześladowanych chrześcijan. Podobać też się może widzom Franciszek Pieczka jako św. Piotr, bardzo ludzki, przeżywający dramat swoich współwyznawców.

Niestety rozczarowuje Paweł Deląg, który nie potrafi przekonać widza ani o swojej wielkiej miłości do Ligii, ani o szczerości nawrócenia. Przystojnemu Delągowi partneruje subtelna Magdalena Mielcarz, której uroda właściwie wystarcza do stworzenia roli uciśnionej niewinności.

Tak jak w większości filmów tak i w "Quo vadis" pewni aktorzy podobają się bardziej, inni mniej.

Jaki więc jest ten film? Na pewno nierewelacyjny, ale godny obejrzenia. Pytanie, czy znalazłby uznanie w oczach Henryka Sienkiewicza?


Lectures 12876 fois

20, (3) 2001 - Św. Teresa



Copyright 2003-2024 © Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri i parafia pw. NMP Matki Kościoła w Poznaniu
stat4u
Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri - Poznań