Aujourd'hui c'est mardi, 23 avril 2024
Lecture
Gazeta parafialna

Les voyages

Wszystkie drogi prowadzą do nieba

Katarzyna Durska i Magdalena Mikołajczak

Szklarska Poręba - miejscowość wypoczynkowo turystyczna, położona w malowniczej dolinie rzeki Kamiennej, legendarnej krainie Ducha Gór - Karkonoszach.

To właśnie tutaj wczesnym rankiem 30 kwietnia rozpoczęliśmy krótkie, bo tylko czterodniowe rekolekcje. Pierwszym punktem naszego pobytu w górach była msza święta, w czasie której powierzyliśmy się opiece Maryi. Potem mieliśmy kilka chwil na zrobienie zakupów, wymianę waluty, poszukiwanie zaginionych "owieczek", itp. Wreszcie po południu zaczęliśmy wchodzenie na "sięgającą nieba" Szrenicę (1364 m n.p.m.). To właśnie tam mieliśmy zarezerwowany nocleg. Po drodze "zaliczyliśmy" jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc w Karkonoszach, wodospad Kamieńczyk. Zahaczyliśmy także o Halę Szrenicką i po czterech godzinach marszu dotarliśmy na miejsce. Tego samego dnia ci, którzy byli jeszcze w stanie ruszać nogami, wybrali się na krótki spacer do Czech. Jak się później okazało, wszyscy mieliśmy jeszcze spore zapasy sił, gdyż balowaliśmy do nocy na zabawie urodzinowej jednej z uczestniczek. Przed snem przyszedł czas na krótką "bajeczkę na dobranoc" z książki ks. Rogowskiego "W wichrze jest Pan".

Przed sklepem w Czechach

Następny dzień spędziliśmy w czeskiej miejscowości Harrachov. Szliśmy tam chyba wieki, zapadając się co chwilę po pas w śniegu. Była to wspaniała okazja na opalenie, a raczej przypalenie się. Na miejscu mogliśmy wylewać sobie wodę z butów. Dla harrachovskich sprzedawców był to bardzo owocny dzień. Prawie wszyscy z trzydziesto osobowej grupy zaopatrzyli się w cieplutkie polary (były trzy razy tańsze niż w Poznaniu). Od tej pory są one naszym znakiem rozpoznawczym. Po południu podziwialiśmy dość duży, piękny, czeski wodospad - Mumlawsky.

Pod wieczór zmęczeni, ale zadowoleni z siebie i z nowych nabytków wróciliśmy na Szrenicę. Przed snem wzięliśmy udział w mszy świętej połączonej z modlitwą spontaniczną, do której każdy mógł dorzucić swoje "trzy grosze". Tego dnia z przyjemnością położyliśmy się spać.

Nowy dzień zapowiadał się bardzo interesująco od samego rana. Wyruszyliśmy odwiedzić stare, dobrze nam znane miejsca. Jako pierwsze nawinęły się Śnieżne Kotły ze swoją kilkusetmetrową przepaścią. Następnie zahaczyliśmy o Szyszak. Czeskich przysmaków chcieliśmy spróbować w schronisku "Petrova Bouda", lecz niestety było ono zamknięte. Poszliśmy więc na "chińszczyznę" i gorący kubek do polskiego "Odrodzenia". Stamtąd po odpoczynku wyruszyliśmy w dalszą drogę. W końcu dotarliśmy do chatki znajdującej się w Kotle Smogorni. W ubiegłym roku nieliczna grupa młodzieży z naszej parafii miała okazję tam mieszkać przez dwa tygodnie. Od tamtej pory wiele się w chatce zmieniło. W oknach pojawiły się szyby, na ścianach boazeria, wymieniono kominek i dobudowano drewutnię. Malutki strumyczek, w którym kąpaliśmy się latem, zmienił się w rwącą rzekę. Tego dnia w chatce pożywiliśmy się kiełbasą z rusztu, suchym chlebem i lodowatą wodą z "potoczku". Po obfitym posiłku wzięliśmy udział w mszy świętej na świeżym powietrzu, wśród śpiewu ptaków i szumu strumyka. Wracając wstąpiliśmy do czeskiego schroniska na zmarzliny z jahodami (lody z truskawkami). Mieliśmy okazję podziwiać gwiazdy, zobaczyć Jelenią Górę "by night" z lotu ptaka. Tego dnia wszyscy byliśmy porządnie zmęczeni, więc z przyjemnością zrobiliśmy z siebie "naleśniki" (zawinęliśmy się w śpiwory) i zasnęliśmy.

W ostatni dzień po śniadaniu spakowaliśmy się, wzięliśmy udział w mszy świętej i zeszliśmy na dół aż... 20 metrów. Wiele osób było kontuzjowanych, więc postanowiliśmy zjechać wyciągiem. Można było podziwiać piękne Karkonosze lub, siedząc na wyciągu, z przerażenia przytulić się do własnego plecaka. Większość chyba wybrała pierwszą opcję.

W Szklarskiej Porębie spragnieni słodkości, wyruszyliśmy na podbój miasta. Punktem docelowym była kawiarnia z goframi i mrożoną kawą. Tam zostawiliśmy resztę swoich oszczędności. W końcu czekała nas jeszcze walka "na śmierć i życie" o miejsca siedzące w pociągu. Ostatecznie bitwa zakończyła się sukcesem, tzn. wszyscy dojechaliśmy do Poznania w miarę żywi.

Ten krótki wyjazd wiele w nas zmienił. Było tam coś dla ciała, a przede wszystkim dla ducha. Jak widać rekolekcje nie muszą wcale być nudne. Niedowiarków zapraszamy na następny wyjazd.


Lectures 10564 fois

11, (2) 1999 - Wakacje



Copyright 2003-2024 © Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri i parafia pw. NMP Matki Kościoła w Poznaniu
stat4u
Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri - Poznań